top of page
Szukaj

Jak dbam o siebie w trudnych chwilach?

  • Zdjęcie autora: Marta
    Marta
  • 19 paź 2023
  • 6 minut(y) czytania

Samoukojenie stworzyłam w związku z licznymi wiadomościami od czytelników mojego instagramowego pamiętnika, gdzie oczywiście serdecznie Cię zapraszam, jeśli masz ochotę częściej się ze mną usłyszeć. To właśnie tam zaczęła się historia dbamoglowe, gdzie pewnego dnia postanowiłam zacząć się dzielić swoimi codziennymi działaniami, które jak już na pewno się domyślasz - skupiają się głównie na trosce o siebie. Nie bez powodu mówię o pamiętniku, początkowo mój profil traktowałam jako coś, co będę robić dla samej siebie. Lubię sama siebie rozliczać, a jeszcze jak mam robić to publicznie? Motywacja gwarantowana! Co ciekawe, po czasie okazało się, że nie tylko ja lubię się dzielić treściami, ale inni lubią je czytać. Sprawia mi to ogromną przyjemność, dlatego idąc za ciosem, widzimy się też tutaj.


Wracając do meritum, samoukojenie zostało stworzone dzięki wiadomościom, które otrzymywałam od moich obserwatorów. W dużym skrócie, byłam pytana o to, jak sobie poradzić w dołku. Nie czuję się uprawniona do tego, aby pouczać innych na temat tego co mają robić, bo po pierwsze nie jestem specjalistą, a po drugie mam zdanie, że nie ma jednej, magicznej recepty na zły czas dla każdego. Postanowiłam jednak, że stworzenie takiej małej opowieści, w której mówię o swoich doświadczeniach i o tym jak ja radzę sobie w tych momentach, może być fajną inspiracją dla wielu z Was, także dla Ciebie.


To co, wybierzesz się ze mną w podróż po samoukojeniu? :)


Rozumiem Cię


Możliwe, że przeżywasz trudne chwile, bo coś przykrego ostatnio Cię spotkało i poszukujesz doraźnego wsparcia, które pomoże Ci przez to przejść. Jeśli tak nie jest, to prawdopodobnie wszystko układa się po Twojej myśli, a Ty najzwyczajniej chcesz zaopiekować się sobą i poznać sposoby na radzenie sobie w trudnych chwilach, wykorzystywane przez innych. Niezależnie od powodu - dziękuję Ci, że tutaj jesteś. Niezmiernie cieszę się, że rośnie zainteresowanie treściami dotyczącymi dbania o głowę.


Chciałabym, aby zrozumiany był fakt, iż to co tutaj przeczytasz, stworzyłam w celu dodania otuchy osobom, które nie potrafią unieść ciężaru, jakim jest smutek. Nie jestem lekarzem, a wszystko, co tutaj przeczytasz to moje własne doświadczenia i wnioski, które wyniosłam z procesu leczenia. Stosuję je na co dzień, aby być bliżej siebie, moich emocji oraz myśli. Jeżeli czujesz, że pogorszenie Twojego samopoczucia utrzymuje się dłużej, to zgłoś się do specjalisty.


Cały materiał, z którym zaraz się zapoznasz, traktuj jako historię osoby, która była w tym samym, ciężkim miejscu


Przeżyj to


Nie miej mi tego za złe, ale nie zaprezentuję Ci teraz listy szybkich sposobów na stłumienie bólu w trudnej chwili, przez którą właśnie przechodzisz. Szczerze powiem, że takie rozwiązania nie prowadzą do niczego dobrego. Kluczem do przeżycia moich szarych dni, nie było stłumienie emocji i zapomnienie. Nie myśl, że uważam się za lepszą, nie martw się. Ja też szukałam szybkich patentów na smutek - pstryk i wracamy do życia.


Uwaga, teraz duże zaskoczenie, wyjść ze stałego uczucia przygnębienia, pomogło mi po prostu jego przeżycie.


Zacznijmy od początku, problemy z moim samopoczuciem nie wzięły się znikąd, mogę kolejny raz Cię zaskoczyć i powiem, że sama się do takiego stanu doprowadziłam. Wymagałam od siebie za dużo, a kiedy nie potrafiłam sprostać tym oczekiwaniom, które poniekąd były nierealne do osiągnięcia, dołowałam się jeszcze bardziej i obwiniałam za to, że nie potrafię wykonać wszystkiego, co sobie założyłam. To naprawdę straszne, bo jeśli jest Ci źle i jeszcze dodatkowo nakładasz na siebie coraz więcej, istnieje mała szansa na to, że się poprawi. W stanie głębokiej depresji, zamiast dać sobie czas i odpoczynek, ja myślałam, że powinnam cały czas działać. Doszło do tego, że nie potrafiłam wykonać najprostszych czynności, nie mówiąc już o tym jak ogromnym ciężarem było dla mnie zwykłe wstanie z łóżka.


Przykro się to czyta, prawda? Dlatego kiedy życie daje nam w kość, warto trochę odpuścić i dać sobie czas na przeżycie wszystkich emocji, które pojawiają się podczas takich chwil.


Ćwiczenie


Przygotowałam małe ćwiczenie, które pewnie nie jest Ci obce. Uwielbiam proste rozwiązania, bo po prostu nie demotywują mnie do ich zrobienia.


Zaczynajmy! Weź zwykłą kartkę/zeszyt i długopis lub otwórz aplikację notatnik w telefonie. Teraz zacznij pisać, dosłownie wszystko, co przyjdzie Ci na myśl. Każde słowo, które pojawi się w Twojej głowie, będzie odpowiednie, aby je zapisać.


Nie przejmuj się tym, co dokładnie napiszesz. Jeśli nie chcesz, nie musisz już nigdy do tego wracać, ja nie czytam ponownie tego co piszę w dzienniku. Wykonuję to ćwiczenie po to, aby być bliżej samej siebie. Nie zwracam uwagi na to jak wygląda moje pismo, czy popełniam błędy albo czy da się to przeczytać ponownie.


Ty możesz zachować notatki i jeśli będziesz miał/a chęć, to do nich wróć. A jeśli chcesz zrobić to co ja (nie wracać do nich) to nie martw się - wyrzuć kartkę lub usuń notatkę i tak też będzie ok. :)


Pamiętaj, jeśli nie masz na to ochoty, to tego nie rób. Nic się nie stanie jeśli nie wykonasz tego zadania, a nawet zyskasz. Przecież kluczem jest robić to, co naprawdę chcemy, prawda?


W zgodzie ze sobą


Możliwe, że poprzednie ćwiczenie możesz odhaczyć jako zrobione, a może należysz do teamu "to nie dla mnie". Niezależnie od tego, która opcja została wybrana, każda jest spoko.


Mogę robić dużo, nie muszę robić nic — to chyba najpiękniejsze co zyskałam, kiedy nauczyłam się wybierać czynności w zgodzie ze sobą.


Generalnie mam na myśli to, że jak chcę odpocząć i mam ochotę oglądać głupiutkie seriale, to robię właśnie to. Jeśli internet mówi mi, że w trudnych chwilach trzeba wyjść na spacer, posłuchać pozytywnej muzyki i inne takie, to nie robię tego co mi każe ktoś, tylko wybieram to, co mi sprawia przyjemność. Dlatego samoukojenie to nie proste, gotowe rozwiązania na tacy, które są receptą na całe zło. Wszystko, co tu opisuję to sposoby, które mi pomagają i niekoniecznie muszą spodobać się Tobie (choć mogą oczywiście). Ponadto, są to wnioski i sugestie, a nie czynności opisane od a do z.


Dużo się ojojaj


Wyobraź sobie, że bliska Ci osoba naprawdę źle się czuje, spotkało ją coś przykrego, a Ty chcesz ją pocieszyć. Co robisz? Podejrzewam, że stajesz na głowie, aby wymyślić jak najwięcej przyjemności, aby choć na chwilę na jej twarzy pojawił się uśmiech. Fajnie, że tak traktujemy innych, szkoda, że trudno jest nam w taki sam sposób podejść do samych siebie.


Przypominam sobie chwile kiedy byłam przygnębiona i tak się teraz zastanawiam czy kiedykolwiek pomyślałam w taki sam sposób o sobie, jak o zadbaniu kogoś innego. Przykre to, ale chyba nie. Zazwyczaj kiedy było mi źle, to dodatkowo dołowałam się złymi słowami, obwiniałam się o wiele bzdurnych rzeczy i znajdowałam coraz więcej powodów do tego, żeby jeszcze bardziej pogorszyć swoje samopoczucie. Niezależnie od tego, dlaczego jest mi gorzej, to staram się pracować nad tym, aby dać sobie to niesamowicie potrzebne ciepło i zrozumienie. Wydaje mi się, że to najlepsze co można dla siebie zrobić, spróbować traktować siebie samego jak bliską, kochaną przez nas osobę.


Nie chodzi tutaj o to, że od teraz sobie na wszystko pozwalam, kiedy jest mi źle albo siedzę i głowię się nad pomysłami na to jak poprawić sobie ten falujący humor. Tutaj chodzi mi o to, że naprawdę fajnie jest czuć, że daje się sobie taką zwykłą, ciepłą, przyjemną opiekę i wyrozumiałość. Daję sobie przestrzeń na to ojojanie, mogę się słabiej czuć i tak samo mogę sobie odpuścić niektóre rzeczy i nic się nie stanie. W takim momencie myślę sobie - jeszcze będę mieć lepszy czas, kiedy nabiorę siły i odpocznę.


Słabość jest ok


Ojej, jak strasznie trudne było dla mnie zrozumienie, że słabość jest naprawdę ok.


Pojmowałam, że mam problemy ze zdrowiem psychicznym, ale czułam, jakbym nie miała do nich prawa. Wiedziałam, że coś jest nie tak, że potrzebuję pomocy i prawdopodobnie sama sobie z tym nie poradzę. Mimo wszystko, kiedy poszłam do lekarza czy na terapię, nigdy nie pozwoliłam sobie na taką prawdziwą rozwaloną wersję siebie. Ja nawet nie wiedziałam, jak okazać ją przy innych...


Pewnie teraz sobie myślisz niemożliwe, że mówię to ja, ta co opowiada o tym jak wyszła z depresji. Musisz mi uwierzyć, ale cała reszta, te bardzo słabe chwile, kiedy płakałam, czułam ogromne bóle somatyczne, byłam totalnie rozwalona, odgrywały się tylko w samotności. Wiesz, jak bardzo utrudniało mi to pracę na terapii? Uwierz, że ciężko było dojść do czegokolwiek, kiedy do gabinetu wchodziłam jako osoba, która wygląda na świetnie zorganizowaną, zadbaną i profesjonalną, a mówi, że jest naprawdę źle, nie radzi sobie w życiu i nie wie co dalej.


Przez długi czas nie rozumiałam, o co chodzi, bo przecież mówię, że jest mi źle, co nie? Tak, w końcu to do mnie doszło, że tak naprawdę mogę pokazywać, że też bywam słaba. Kluczowe słowa, które pozwoliły mi to zaakceptować, brzmiały następująco: "zwykle jestem silną kobietą, ale zdarza mi się okazywać niemoc i mieć gorszy czas." Ta cała słabość wcale nas nie definiuje, a nawet jest totalnie potrzebna, abyśmy potem mogli wrócić do dawnej sprawczości. Teraz uważam, że to najpiękniejsze w życiu, po prostu różne dni i emocje.


Dziękuję


Naprawdę szczerze Ci dziękuję, że tutaj jesteś.


Wiem, że samoukojenie nie jest idealne, ale zdradzę Ci coś. To właśnie profil dbamoglowe i to, co w Twoje ręce oddaję tutaj, uczy mnie mniejszej surowości w stosunku do siebie. Zdarza się, że nie jestem na sto procent perfekcyjna i wiesz co? Zaczynam to nawet całkiem lubić!


Życzę Ci dużo wyrozumiałości do siebie i mam nadzieję, że tak jak ja, polubisz siebie tak samo kiedy masz mniej czy więcej motywacji,


Miło mi będzie jeśli dasz znać, jakie są Twoje wrażenia po przeczytaniu. Czekam na Ciebie na insta!

bottom of page